wtorek, 13 marca 2012

Czarne kociaki –nieszczęścia chodzą parami i bywają szczęściem.


Chodzi o temat zabawny, a nie o zabobony. Przesyłam zdjęcia przypadkowo napotkanej pary czarnych kociaków, co mi przywołało na myśl powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami.
 Nie chodzi mi o żadne straszenie, a że po prostu wydało mi się to zabawne, a kociaki sympatyczne. Zabobony nie muszą kojarzyć  się z czarnym kotem w zdwojonej liczbie. Koty spotkałem obok mojego dawnego VII L.O. im. Marii Konopnickiej w Lublinie. Przy okazji pozdrawiam kumpli ze szkoły i moich nauczycieli. Gdy robiłem załączone zdjęcia  wczoraj  30-ego stycznia – dzień był pogodny, bardzo słoneczny, chociaż mroźny, ale całkowicie dla mnie sympatyczny, a od zawsze lubiłem koty, zwłaszcza czarne, bo moim pierwszym kotem, których miałem wiele w dzieciństwie, był właśnie taki podobny jak ten, którego spotkałem -  jak „Rademenes”  z bajki filmowej „Siedem Życzeń”– Ninka się on u mnie nazywał i wyglądał jak na zdjęciu. Koty prawdopodobnie reinkarnują w wielu wcieleniach. Może to ten sam i jego kuzyni.  Czarny kot to bywa symbol zadowolenia i radości.Ten tekst i zdjęcia mi niepotrzebnie skasowano z portalu http://lublin.naszemiasto.pl/ - zatem publikuję go na moim blogu. ;))
Tomasz Kozłowski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz