Chodzi o temat
zabawny, a nie o zabobony. Przesyłam zdjęcia przypadkowo napotkanej pary
czarnych kociaków, co mi przywołało na myśl powiedzenie, że nieszczęścia chodzą
parami.
Nie chodzi mi o żadne
straszenie, a że po prostu wydało mi się to zabawne, a kociaki sympatyczne.
Zabobony nie muszą kojarzyć się z
czarnym kotem w zdwojonej liczbie. Koty spotkałem obok mojego dawnego VII L.O.
im. Marii Konopnickiej w Lublinie. Przy okazji pozdrawiam kumpli ze szkoły i moich
nauczycieli. Gdy robiłem załączone zdjęcia
wczoraj 30-ego stycznia – dzień
był pogodny, bardzo słoneczny, chociaż mroźny, ale całkowicie dla mnie
sympatyczny, a od zawsze lubiłem koty, zwłaszcza czarne, bo moim pierwszym
kotem, których miałem wiele w dzieciństwie, był właśnie taki podobny jak ten,
którego spotkałem - jak „Rademenes” z bajki filmowej „Siedem Życzeń”– Ninka się
on u mnie nazywał i wyglądał jak na zdjęciu. Koty prawdopodobnie reinkarnują w
wielu wcieleniach. Może to ten sam i jego kuzyni. Czarny kot to bywa symbol zadowolenia i
radości.Ten tekst i zdjęcia mi niepotrzebnie skasowano z portalu http://lublin.naszemiasto.pl/ - zatem publikuję go na moim blogu. ;))
Tomasz Kozłowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz